700,59 MB. Czas trwania: 93 min. 0.0 / 5 (0 głosów) Klasyka niemieckiego kina dla dorosłych. Przygody Carycy Katarzyny zostały okrzyknięte przez znawców tematyki najlepszą produkcją poprzedniego 100 lecia. Zobacz to o czym dotychczas tylko się mówiło, mnianowicie naprawde śmiałe a może nawet ostre/perwersyjne przygody

Wchodzimy właśnie w jubileuszowy rok obchodów stulecia odzyskania niepodległości. Dla bardzo wielu naszych rodaków data ta niewiele znaczy. Data, jak data. Dla naszych dziadów i pradziadów natomiast fakt odzyskania niepodległości był czymś nadzwyczajnym, wręcz nieprawdopodobnym. Wynikało to nie tylko z cierpień w okresie 123 lat niewoli, ale ze świadomości, że niewola była przede wszystkim winą naszych przodków, którzy zaniedbali sprawy własnego państwa (słynne „jakoś to będzie”), a z czego z radością skorzystali nasi sąsiedzi. Oczywiście, byli oni (głównie Prusy) zainteresowani powiększeniem swego terytorium. Tyle że – jak głosi przysłowie: „okazja czyni złodzieja”. Rzeczpospolita Obojga Narodów w XVIII w. była totalnie bezsilna. Jej los zależał jedynie od interesów państw ościennych, które z sobą rywalizowały. W tej sytuacji sprzeczności między nimi niekiedy ratowały naszą skórę. Przykładem jest drugi rozbiór, gdy intrygi Prus wyeliminowały Austrię z podziału łupów. W dniu 25 listopada 1764 r. w kolegiacie św. Jana Chrzciciela w Warszawie odbyła się koronacja Stanisława Antoniego Poniatowskiego, który przyjął imię: Stanisław II August. Miał wówczas 32 lata, był przystojnym, inteligentnym, wykształconym i bywałym w świecie człowiekiem. Urodzony 17 stycznia 1732 r. w Wołczynie miał wszelkie możliwości zrobienia kariery, co w pełni wykorzystał. Jej początkiem była znajomość z angielskim dyplomatą Charlesem Hunbury Williamsem, którego poznał w Berlinie w 1750 r. Spotykał się z nim m. in. w Dreźnie, ale największe znaczenie miał pobyt w Petersburgu, gdzie pełnił funkcję prywatnego sekretarza brytyjskiego ambasadora, którym wówczas był Williams. W Petersburgu w grudniu 1755 r. Poniatowski nawiązał romans z Katarzyną, żoną wielkiego księcia Piotra Romanowa (późniejszego cara Piotra III), a owocem związku była córka Anna. Poniatowski z Petersburga wyjechał w 1758 r. W lipcu 1762 r. Katarzyna dokonała politycznego przewrotu i objęła władzę w Rosji. Już 2 sierpnia 1762 wysłała do Poniatowskiego list, w którym poinformowała go, że podjęła działania celem uczynienia go królem. 11 kwietnia 1764 r. Prusy i Rosja podpisały porozumienie co do wyboru w Polsce wspólnego kandydata. Elekcja Poniatowskiego na polach warszawskiej Woli miała miejsce 7 września 1764 r. Nie jest jednak dziełem przypadku, że koronacja odbyła się 25 listopada, a więc w dniu imienin carycy. Nadzwyczaj interesujący opis ostatnich lat Rzeczypospolitej Szlacheckiej zawiera praca Roberta Howarda Lorda pt.: „The second partition of Poland, a study in diplomatic history”, wydana pierwotnie w Cambridge w 1915 r., a w Polsce w 1984 r. pt.: „Drugi rozbiór Polski”. Dzieło to napisane przez bezstronnego obserwatora i oparte na wielu nieistniejących obecnie dokumentach wręcz poraża opisami stanu naszego państwa oraz obłudy i pazerności państw ościennych. W pracy – zgodnie z tytułem – przeanalizowano dzieje drugiego rozbioru, ale dla jasności omówiony został także pierwszy i trzeci rozbiór. W dalszej części niniejszego tekstu przytoczę obszerne fragmenty z pracy Lorda, które – być może – pozwolą lepiej zrozumieć realia tamtej epoki. Lord napisał m. in. (s. 291): „Pierwszy rozbiór miał to do siebie, że stanowił jedyny wypadek podziału państwa przez mocarstwa, które nie prowadziły z nim wojny, i że nastąpił bez uprzedniego rozlewu krwi. (…) Drugi rozbiór stanowił jeszcze większy krok w tym kierunku. W 1793 r. mocarstwa rozbiorowe nawet nie zadały sobie trudu (mimo, że uczyniły to w 1772 r.), by powołać się na jakiekolwiek wydobyte z archiwów prawa historyczne, przynajmniej dla formalnego zadośćuczynienia europejskiemu poczuciu legalizmu. Uzurpację swoją usprawiedliwiały koniecznością utrzymania kordonu sanitarnego wokół niebezpiecznych ognisk zaraźliwych idei politycznych (…) oraz prawem do „indemnizacji” za tak dobroczynne wysiłki. Jeśli bezczelny fałsz i cynizm podobnego tłumaczenia mógł wstrząsnąć nawet XVIII-wieczną Europą, to pogwałcenie przez oba mocarstwa rozbiorowe (Prusy i Rosję – przyp. LK) wszystkich obietnic i zobowiązań wobec Polski w jeszcze większym stopniu wzburzyło opinię światową”. W wyniku II rozbioru Prusy otrzymały największy w swojej dotychczasowej historii przyrost terytorialny. Natomiast łupy Rosji były jedną z dwóch lub trzech największych aneksji dokonanych kiedykolwiek (do tego czasu) przez jakiekolwiek nowożytne mocarstwo europejskie. W tym miejscu Lord przytacza ówczesną doktrynę, że „powiększanie własnego terytorium jest najmilszym i najgodniejszym zajęciem każdego suwerennego władcy”. Lord napisał m. in. (s. 292).: „Wskutek drugiego rozbioru Polski (1793) powstała sytuacja chwiejna i niemożliwa do utrzymania. Polacy, przygnębieni rosyjską inwazją z 1792 r., zdradzeni kolejno przez pruskiego sprzymierzeńca, własnego króla i otumanionych targowiczan, spostrzegli, że wbrew obietnicom „rycerskiego” Fryderyka Wilhelma” i „wielkodusznej’ Katarzyny II pozbawiono ich połowy własnego terytorium. Z Polski pozostał jedynie żałosny kadłub. Ale i te jej resztki nie miały korzystać z pełnej niepodległości. Oddziały rosyjskie nadal okupowały kraj, a ambasador imperatorowej otrzymał polecenie kierowania wszystkimi sprawami Rzeczypospolitej”. Stan taki budził niezadowolenie i sprzeciw w kręgach patriotycznych, które podjęły przygotowania do przeciwstawienia się zaborcom siłą. Powstanie rozpoczęło się 12 marca 1794 r. w Ostrołęce od buntu brygady Madalińskiego, która rozpoczęła wówczas marsz w kierunku Krakowa. Wkrótce powstanie pod wodzą Tadeusza Kościuszki objęło obszar od Krakowa po Wołyń, Żmudź, a nawet Kurlandię. Rosyjski ambasador w Rzeczypospolitej Osip A. Igelström wpadł po wybuchu powstania w panikę i poprosił o pomoc Prusaków, którzy szybko przystąpili do tłumienia rozruchów, odnosząc wkrótce zwycięstwo pod Szczekocinami (6 czerwca 1794). Później połączone siły prusko-rosyjskie obległy Warszawę (13 lipca – 6 września 1794 r.), ale bez sukcesu. Pruski monarcha Fryderyk Wilhelm II jak niepyszny wycofał się spod Warszawy. Rosjanie także odeszli, ale nie wycofali się z wojny, a po przegrupowaniu i uzupełnieniu pokonali Polaków pod Maciejowicami, dokonali rzezi Pragi, co spowodowało poddanie się Warszawy oraz, w połowie listopada 1793 r. ostatecznie pokonali polskie siły. Caryca Katarzyna II tryumfowała. Lord napisał (s. 292): „Po raz pierwszy granice trzech mocarstw miały się zetknąć, problem polegał więc już nie na tym, ile każde z nich miało zabrać Polakom, lecz ile mogło odebrać dwóm pozostałym”. Rokowania były bardzo trudne i trwały prawie trzy lata. Na lekcjach historii omawia się poszczególne fazy Powstania, ale nadzwyczaj rzadko przedstawia się ówczesne wydarzenia na szerszym europejskim tle. Trzeba więc pamiętać, że jest to okres tuż po Rewolucji Francuskiej, gdy europejskie potęgi walczą z jakobińską Francją. Najbardziej w tę wojną zaangażowana była Austria, która robiła wszystko, aby wciągnąć w nią także Prusy. Za pomoc Austria obiecała wynagrodzić Prusaków nabytkami w Polsce. Dla eleganckiego przedstawienia rozboju na Rzeczypospolitej ów proceder nazwano „indemnizacją”. Było to dla Prus „wynagrodzenie strat i szkód” (indemnizacja), jakie Fryderyk Wilhelm II ponosił w wojnie z rewolucyjną Francją. Wykorzystanie Prus w tłumieniu powstania w Polsce nadzwyczaj zaniepokoiło Austrię, która obawiała się kolejnego pominięcia w grabieży ziem polskich, bo przecież Prusy nie będą walczyć za darmo, co nieustannie przypominał de Nassau – przedstawiciel pruskiego monarchy w Petersburgu. Zaistniała wówczas konieczność zapłaty Prusom za „usługę” przesądziła o trzecim rozbiorze Polski. Jedynym poważnym problemem był podział łupów, którego wstępny projekt już w maju 1794 r. przygotował carski minister Aleksander Bezborodko. Austrii nie wiodło się w wojnie na Zachodzie, toteż ze wzmożoną determinacją walczyła o łupy w Polsce. W nocie austriackiego ministra spraw zagranicznych Johanna Thuguta z 11 sierpnia 1794 r., wysłanej do Petersburga, Austria domagała się dla siebie: „województwa krakowskiego i sandomierskiego na lewym brzegu Wisły, wszystkich ziem pomiędzy Wisłą a Bugiem; a za Bugiem Wołynia, Brześcia Litewskiego i – jeśli to możliwe – szerokiego pasa, rozciągającego się na wschód aż po Pińsk, a na północ aż do Narwi” ( Lord, s. 298). Prusacy natomiast tak sformułowali swoje apetyty (w lipcu 1794 r.) odnośnie polskich obszarów: 1) Południowo-wschodniego, obejmującego Warszawę i Kraków, wszystkie ziemie na lewym brzegu Wisły, a na północ od tej rzeki rejon sięgający Pułtuska nad Narwią; 2) Północno-wschodniego, obejmującego znaczną część Kurlandii i Żmudzi na zachód od rzeki Windawy. Nieudane oblężenie Warszawy w lecie 1794 r. pozbawiło Prusaków szacunku Katarzyny, a tym samym ich przyszłe nabytki w Polsce zostały mocno okrojone. Z postulowanych obszarów na północnym wschodzie otrzymali pasek terytorium pomiędzy ówczesną granicą Prus a rzeką Niemen. Po utworzeniu w 1807 r. Księstwa Warszawskiego ziemie te zostały zabrane Prusom i włączone do Księstwa, a w 1815 r. do Królestwa Polskiego, stanowiąc w przyszłości część guberni suwalskiej. Pod koniec 1794 r. rokowania w sprawie podziału ziem polskich były w impasie. Katarzyna – mająca swoje wojska w Warszawie – rozdawała karty. Nie zgadzała się na żądania Austrii i była niechętna Prusom. Korzystając z osłabienia pozycji Prus, 3 stycznia 1795 r. Rosja i Austria podpisały trzy tajne „deklaracje rządowe”, z których jedna była de facto traktatem trzeciego rozbioru. Niechęć Rosji, a szczególnie Austrii do Prus znacznie zwiększył podpisany 5 kwietnia 1795 r. w Bazylei traktat kończący wojnę francusko-pruską, co otwierało drogę do sojuszu pomiędzy Prusami, Francją, Szwecją i Turcją, a w rezultacie do ocalenia Polski. Ta wizja mocno zaniepokoiła Austrię i Rosję. Chcąc zapobiec „nieszczęściu”, Austria skoncentrowała latem 1795 r. w Galicji, Czechach i na Morawach 80 tys. żołnierzy, a Rosja 90 tys. w Polsce pod wodzą Suworowa. Lord napisał (s. 304): „Dnia 10 sierpnia 1795 r. posłowie Austrii i Rosji przedstawili w Berlinie traktat rozbiorowy, nie usiłując nawet zbytnio go tłumaczyć ani usprawiedliwiać, a żądając tylko stanowczo, aby Prusy zaakceptowały porozumienie w jego aktualnej formie. Początkowo na dworze berlińskim zapanowało oburzenia i zamieszanie, lecz bardzo prędko zdecydowano się na prawie całkowity odwrót. Ministrowie pruscy zgodzili się w pełni na żądania rosyjskie, pragnęli tylko skłonić Austriaków do odstąpienia chociażby małej części przyznanego im terytorium celem zatarcia wrażania kompletnej klęski”. Jeszcze przez kilka miesięcy trwały targi pomiędzy zaborcami, by ostatecznie 24 października 1795 r. w Petersburgu (Carskim Siole) podpisać traktaty rozbiorowe. „Na mocy konwencji petersburskiej z 15/26 stycznia 1797 r. trzy mocarstwa dokonały koniecznego uporządkowania sprawy długów Rzeczypospolitej, długów Stanisława Augusta i różnych innych problemów. W odrębnym tajnym artykule państwa te składały wzajemne zobowiązania, że „nigdy nie będą używać w tytułach swoich monarchów określenia Królestwo Polskie”, aby raz na zawsze wymazać z kart historii nawet ślad imienia Polski” ( Lord, s. 304). Gigantyczne długi polskiego monarchy – które w istotny sposób wpłynęły na losy naszej ojczyzny – wynikały nie tylko z finansowania różnego rodzaju przedsięwzięć publicznych, jak np. Szkoła Rycerska, ale w dużej mierze z dosyć beztroskiego szafowania pieniędzmi, m. in. na liczne miłości i miłostki, albowiem zgodnie z podjętymi zobowiązaniami, kandydatka na żonę króla musiała mieć akceptację Petersburga. Król pozostawał więc formalnie w stanie bezżennym, chociaż od dawna mówiło się, że Elżbieta Grabowska była jego morganatyczną żoną, z którą miał kilkoro dzieci (Aleksandrę, Izabelę, Stanisława, Michała i Kazimierza). Dosyć powszechnie uważa się, że z Izabelą Czartoryską z Flemmingów miał córkę Marię (Wirtemberską), natomiast z Izabelą Lubomirską z Czartoryskich – syna Adama. Z Magdaleną Agnieszką Lubomirską miał dwójkę kolejnych dzieci: Konstancję (Żwanową) oraz Michała Cichockiego. Spośród jego dzieci dwaj synowie: Michał Cichocki i Michał Grabowski dosłużyli się stopni generalskich, przy czym gen. Michał Grabowski poległ 17 sierpnia 1812 r. przy zdobywaniu Smoleńska, walcząc w szeregach 18. dywizja gen. Kniaziewicza. Trafiony trzema kulami zginął na początku szturmu, ale już po sforsowaniu rosyjskich fortyfikacji. W tym samym szturmie ciężko ranny zostaje płk Jan Krukowiecki, podkomendny Grabowskiego i jego adwersarz. Abdykację, która była przysłowiowym ostatnim gwoździem do trumny Rzeczypospolitej, Stanisław August Poniatowski podpisał w Grodnie 25 listopada 1795 r., składając tym samym hołd carycy Katarzynie w dniu jej imienin. Z Grodna przewieziony został do Petersburga. Tam następca Katarzyny – car Paweł – oddał Poniatowskiemu do dyspozycji Pałac Marmurowy, w którym były król zmarł 12 lutego 1798 r. Pochowany został w kościele św. Katarzyny przy Newskim Prospekcie. W końcu lat 30. XX w. władze radzieckie stwierdziły, że budynek wymaga remontu, w czym sarkofag Poniatowskiego jest przeszkodą. Poprosiły więc władze II RP o zabranie szczątków króla. Prochy przewiezione zostały do Polski i pochowane w kościele parafialnym w Wołczynie, gdzie Poniatowski się urodził. W wyniku układów jałtańskich, tereny II RP na wschód od Bugu weszły w skład ZSRR. Wołczyn znalazł się po sowieckiej stronie rzeki. Dopiero w latach 80. XX w., dzięki staraniom przede wszystkim prof. Marka Kwiatkowskiego, doszło do przewiezienia resztek zdewastowanej i rozgrabionej trumny do Polski i pochowania symbolicznych prochów w podziemiach katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie. W ten symboliczny sposób prochy monarchy koronowanego w tej świątyni, spoczęły w jej podziemiach. Jakkolwiek rozpatrywać ostatnie lata Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to zawsze dostrzeżemy, że we wszystkich nieszczęściach naszej ojczyzny niepoślednią rolę odgrywała caryca Katarzyna II – Niemka na rosyjskim tronie.

O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji . Tagi: car , caryca Katarzyna , Cesarzewicz , Katarzyna II , Konstanty Pawłowicz Romanow , Królestwo Polskie , Paweł I , Rosja , Wielki książę Konstanty

Na wyniki wyborów to nie wpłynęło, ale sobotnia wypowiedź pani Angeli Merkel, chadeckiej kandydatki na urząd kanclerza Niemiec, na pewno uwiarygodniła wiele obaw wyrażanych w Polsce podczas nieustannej kampanii wyborczej ostatniego półrocza. Otóż desygnowana pani kanclerz stwierdziła, że jej wzorem osobowym jest caryca Katarzyna II, a portret Niemki na rosyjskim tronie powiesi w swoim gabinecie. Niespodziewanie obawy wyrażane przez Lecha Kaczyńskiego w końcówce kampanii wyborczej zyskały więc bardzo obrazowe - dosłownie i w przenośni - potwierdzenie. Nie dziwi również chłodna reakcja części prasy w Niemczech i Rosji na wynik polskich wyborów prezydenckich. Niektórzy pamiętają jeszcze skandaliczną wypowiedź rosyjskiego ambasadora w Polsce, który po zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego nad Lechem Wałęsą oznajmił, że „nareszcie w Warszawie rządzić będą ludzie, którzy rozumieją po rosyjsku". Lech Kaczyński po rosyjsku mówi i rozumie całkiem dobrze, ale niewątpliwie w kategorii opisanej przez niegdysiejszego ambasadora Rosji się nie mieści. Mimo że prezydent ma bardzo niewielkie uprawnienia konstytucyjne w polityce zagranicznej, to obyczaj wytworzony przez obu poprzedników Lecha Kaczyńskiego sprawia, że rola głowy państwa w polityce międzynarodowej, zwłaszcza w kreowaniu jej strategicznych kierunków, jest znacząca. A deklaracje nowego prezydenta nie pozostawiają wątpliwości, że nie będzie to polityka bierności i reagowania na wydarzenia, a polityka aktywna. Aktywna, czyli nastawiona na kreowanie wydarzeń. Bez wątpienia jednym z pierwszych działań nowego rządu i prezydenta elekta powinno stać się odbudowanie kompletnie zniszczonego przez poprzednie rządy bezpieczeństwa energetycznego Polski. To nie tylko kwestia protestowania przeciwko pomysłom budowy nie-miecko-rosyjskiego gazociągu pod Bałtykiem. Polska przede wszystkim powinna zabrać się do budowania koalicji państw wewnątrz Unii Europejskiej, nastawionej na zasadniczą zmianę strategii energetycznej UE. Bo dzisiejsza była konstruowana dla Unii dwunastu państw. Zarówno Szwedzi i Finowie, jak i większość państw przyjętych do UE w ubiegłym roku mają w tej dziedzinie interesy odmienne od Francji, Niemiec czy Włoch i Bruksela musi to w swojej strategii uwzględnić. Zadaniem nowego prezydenta i rządu będzie również przekonanie Unii, że powinna ona zdecydowanie aktywniej włączyć się w proces reformowania Ukrainy. Kijów bez pomocy (nie tyle finansowej, ile dotyczącej transferu wiedzy, technologii i inwestycji) po prostu sobie nie poradzi i niczym ryba do saka wpadnie kolejny raz w objęcia Moskwy. A dla niezależności energetycznej Europy Środkowej Ukraina ma znaczenie kluczowe. I wreszcie niezbędne będzie zaproszenie Stanów Zjednoczonych do dużo bardziej aktywnej polityki w naszym regionie. Lech Kaczyński podkreśla, że traktuje Waszyngton jako partnera pierwszej kategorii, stanie jednak wobec szalenie trudnego zadania skłonienia George'a Busha do tego, by i on traktował Polskę jako stabilnego, a nie egzotycznego sojusznika. Interes Polski Miejsce polityki „brata łaty" uprawianej przez Aleksandra Kwaśniewskiego zajmie polityka bardziej powściągliwa w gestach, ale bardziej treściwa w wykonaniu nowego prezydenta i rządu. Należy tylko mieć nadzieję, że nie dojdzie do konfliktów kompetencyjnych w trójkącie prezydent-premier-minister spraw zagranicznych, bo obowiązująca konstytucja RP niemalże takie konflikty wymusza. Wbrew rozpowszechnianej legendzie Polska zmarnowała ostatnie cztery lata na arenie międzynarodowej i nowej ekipie przyjdzie odrabiać gigantyczne zaległości. Atmosfera odrabiania tych zaległości dobra tymczasem nie będzie, bo w kampanię przeciwko prezydenturze Lecha Kaczyńskiego zaangażowała się znaczna część polskich elit. Wyraźnie widać, że te z mediów zachodnich, które miały polskich przyjaciół, szczególnie z kręgu prasy liberalnej („Gazeta Wyborcza" czy „Polityka"), straszyły swoich czytelników nieobliczalnym „prawicowym populizmem" Kaczyńskiego i PiS. Daje to nowemu rządowi pewien handicap, gdy będzie budził nieodparte zdziwienie, że nie przyjeżdża na spotkania międzynarodowe z nożem w zębach, ale handicap ów będzie działał krótko. Gdy przyjdzie do rozmowy o interesach, partnerzy bezwzględnie będą wykorzystywali wszelkie negatywne stereotypy, jakie o braciach Kaczyńskich wyprodukowano na użytek krajowej kampanii wyborczej. Domaganie się należnych nam regulacji budżetowych czy decyzji politycznych będzie kwitowane stwierdzeniem, że Polacy nie potrafią się zachować. Podobnie, jak kiedyś rząd włoski czy austriacki, możemy zderzyć się ze zmasowaną wojną propagandową lewicowych mediów. I trudno będzie zapomnieć wypowiedzi Lecha Wałęsy o groźnych i wojowniczych „Kaczorach", którym trzeba przeszkadzać, oraz przekaz wychodzący ze środowiska Unii dotyczący rzekomej antyeuropejskości PiS. Tymczasem jest to tylko próba przyjęcia tych norm, które w Europie obowiązują, czyli twardego dbania o własne narodowe interesy. Polska Kowalskiego Przyglądając się imponującemu sukcesowi Lecha Kaczyńskiego, który wbrew wszelkim sondażom został prezydentem Polski z bardzo wyraźną przewagą nad liberalnym kontrkandydatem, wypada zauważyć, iż był to bunt obywateli przeciwko polityce rozumianej jako zmowa elit. Sztabowcy Donalda Tuska nie dostrzegli, że to, co oni uważali za miażdżący zarzut - kiedy ich kandydat stwierdzał, iż nie będzie się ubiegał o elektorat Andrzeja Leppera, przez wyborców zostało odebrane jako wchodzenie w buty elitarysty rodem z Unii Wolności, który pogardza zwykłymi ludźmi. To również nauczka dla polityków, że traktowanie Polaków jako motłochu, którym można manipulować przy pomocy telewizji (która była rażąco nieobiektywna w kampanii), prowadzi do porażki. I chyba najtrudniejszym zadaniem prezydenta Kaczyńskiego będzie właśnie podtrzymanie tego dialogu z obywatelami, który rozpoczął w kampanii wyborczej. Ten syn inteligenckiej rodziny z warszawskiego Żoliborza czuł się na wiecach o niebo lepiej od swojego oponenta. Od tego, czy potrafi ten brak dystansu utrzymać odgrodzony tłumem prezydenckich ochroniarzy od zwykłego obywatela zależy druga kadencja prezydencka i powodzenie wielkiego planu politycznego braci Kaczyńskich - planu budowy IV Rzeczypospolitej. Ten plan zakłada wygładzenie kantów powstałych w kampanii wyborczej i podjęcie wspólnie z Platformą Obywatelską wysiłku zmiany konstytucji. A przede wszystkim czegoś, co kandydat Kaczyński nazywał w kampanii zwróceniem państwa ku obywatelom. Dzisiejsza Polska jest przyjazna i życzliwa dla elit, od bezkarności wykroczeń drogowych, po specjalne traktowanie w urzędach. Polska po rządach PiS ma być Polską życzliwą zwykłemu Kowalskiemu. To olbrzymie i niesłychanie trudne do wykonania zadanie. Zwłaszcza że spoza granic będzie nas straszył portret carycy Katarzyny. i Autor był dyrektorem Ośrodka Studiów Międzynarodowych Senatu, w latach 1997-2001 podsekretarz stanu i główny doradca premiera ds. zagranicznych, obecnie komentator międzynarodowy tygodnika „Wprost" opr. mg/mg

#21 - Caryca Katarzyna. Wed, Sep 14, 2016 #22 - Pierwszy Kot Ameryki. Sat, Sep 17, 2016 trzymające w napięciu i przyprawiające o zawrót głowy anegdoty."
Przeczytaj list carycy Katarzyny II o Polsce. Czy nie jest to strategia, która realizuje się w naszych czasach? (Z listu carycy Katarzyny II (Niemki z pochodzenia) do Nikity Panina ministra spraw zagranicznych Rosji w latach 1764-1780.) „Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces”. Te artykuły mogą Cię zainteresować Caryca Katarzyna I Aleksiejewna. Urodziła się jako Marta Helena Skawrońska piątego lub piętnastego kwietnia 1684 roku w Jēkabpils w dzisiejszej Łotwie. Panowała przez trzy lata aż do śmierci, siedemnastego maja 1727 roku w stolicy kraju - Petersburgu, a rozpoczynała je jako druga żona cara Piotra I Wielkiego, który zmarł - Rządzić będzie łatwo, gdy już podzielisz. Wywołaj taki konflikt, aby rozżarli się na siebie wzajem. (...) A potem uderz w strunę najmocniejszą — w punkt wiary. To czułe miejsce, dewoci zawyją. Imieniem wolności żądaj równych praw dla innowierców. Zobaczysz jaki wulkan się otworzy - tak brzmi fragment instrukcji jak podbić Polaków, wydana przez carycę Katarzynę. Pismo jest fikcyjne, pochodzi z książki "Milczące psy" Waldemara Łysiaka z 1983 r. - jest jednak dziś niezwykle aktualne. Swoją instrukcję caryca Katarzyna wydaje słudze Repninowi. Autor tłumaczy wcześniej kim są tytułowe "milczące psy": - Wyjaśniono mu [Repninowi] wreszcie, że „milczący pies” winien być wzorem patriotyzmu. Nie musi szczekać na Rosję, gdyż wszelka ostentacja jest głupia, wystarczy, że w rozmowach prywatnych, w żartach, złośliwostkach, okaże swój niechętny lub nieufny do niej stosunek, zdobywając tym zaufanie rodaków autentycznie Rosji wrogich. Obowiązkiem „milczącego psa” jest pracować dla Rosji w zupełnym milczeniu o istocie tej pracy. Dalej caryca Katarzyna opisuje narody, które bez trudu można zdobyć i te, które trzeba zdobyć sposobem: Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można pobić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku — to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę pana — to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu — to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby dzielić się z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie z kim jeszcze; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie: nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród, gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Po trzecie: czy w ogóle należy ich anektować, biorąc na ciało imperium permanentnie ropiejący wrzód, ognisko buntu, rozpalone od kołysek po trumny, od kurnych chat po pałace, w karczmach, warsztatach, dworach i kościołach, grożące gangreną samemu zdobywcy i wiecznie narażające na konflikt z innymi mocarstwami? Co wobec tego trzeba zrobić? Należy raczej zdemoralizować ich do szpiku, zostawić im formalną swobodę, z całym teatrum nazw i symboli, które tak kochają, z całą honorową frazeologią, która jest ich narkotykiem, z konstytucyjnymi prawami o fałszywej wartości, i przytroczyć do siodła niewidzialną liną, której jeden koniec trzymasz mocno w dłoni, a drugi zakotwiczyłeś w sercach ,,milczących psów”, co sprawują tam władzę. Szarpniesz i kukiełki robią żądany ruch - instruuje swojego poddanego caryca Katarzyna. Repnin słuchając jej w pewnym momencie sam wychodzi z inicjatywą: "Trzeba... rozłożyć ten naród od wewnątrz, Najjaśniejsza Pani, zabić jego moralność... Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory gnijący w łożu... Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę... Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze w nas szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. - Dobrze. Jak? - pyta caryca - Tak, jak kazałaś, Najjaśniejsza Pani. Korupcją, a jej wierzchołkiem stanie, się żołd „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Należy ich jeszcze mocniej rozpić, tak jak nam poseł angielski rzekł o rozpijaniu dzikich w Ameryce, i mieć pijanyje dogowory! — wyrzucił z siebie krzykiem po rosyjsku, rozgrzany własnymi słowami" - pisze Łysiak. Na koniec caryca tłumaczy jak zrobić by Polacy byli "kasta quasi-niewolników" i "mlecznymi mszycami dla mrowiska Wielkiej Rosji": Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko, co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Autor "Milczących psów", ustami "Najjaśniejszej" wyjaśnia też jak realizować maksymę "dziel i rządź" w praktyce: Wywołaj taki konflikt, aby rozżarli się na siebie wzajem. Broń prawa zrywania sejmów przez „liberum veto”, bo dzięki temu można zahamować każdą u nich reformę — wystarczy przekupić jednego posła, ten krzyknie: „liberum veto”, i po sejmie, po ustawach, po wszystkim. Ci głupcy mają to za dowód wolności w ich kraju, utwierdzaj w nich to przekonanie. A potem uderz w strunę najmocniejszą — w punkt wiary. To czułe miejsce, dewoci zawyją. Imieniem wolności żądaj równych praw dla innowierców. Zobaczysz jaki wulkan się otworzy. Instrukcja carycy jednocześnie zachwyca i przeraża Repnina: - Unosząc się z fotela Repnin patrzył na nią w niemym zachwycie. Pomysł, który zawarła w dwóch zdaniach, na końcu, jakby od niechcenia, wydał mu się porażająco wielki, a cała jego misja, której trudność trwożyła go od początku — dziecinnie prosta. Konflikt religijny w imię wzniosłych idei równości i wolności — czegoś tak szatańskiego nie wymyśliłby sam szatan. Do tej pory podziwiał ją, teraz czuł uwielbienie - pisze Waldemar Łysiak. Instrukcję tę pisał w 1983 r., jednak jak możemy zaobserwować jest ona nadal niezwykle aktualna. Źródło: I rozbiór Polski - przyczyny, uczestnicy, opis. W 1764 roku królem Polski został Stanisław August Poniatowski (1732-1798), który był kandydatem Familii popierany przez carycę Katarzynę II (1729-1796). Nowo wybrany król chciał dążyć do zmian, które miały poprawić sytuację kraju, jednak jego „zależność” od carycy Rosji
ATAK NA POLSKĘ - WZOREM CARYCY KATARZYNY II. KONFEDERACJI TARGOWICKIEJ CIĄG DALSZY - POWTÓRNY UPADEK POLSKI. PLAN CARYCY KATARZYNY II… POLSKĘ ZGNĘBIĆ NA ZAWSZE CARYCA KATARZYNA Urodziła się 2 maja 1729 roku w Szczecinie jako córka księcia Christiana Augusta von Anhalt - Zerbst z dynastii askańskiej i Joanny Elżbiety z dynastii holsztyńskiej. Na chrzcie otrzymała imiona Zofia Fryderyka Augusta. W 1745 roku w Petersburgu przeszła na prawosławie, zmieniła imię na Katarzyna i poślubiła księcia holsztyńskiego Piotra Ulryka, późniejszego cara rosyjskiego Piotra III. W czerwcu 1755 roku ambasador brytyjski w Petersburgu, Charles Hanbury Williams, przedstawił jej swojego osobistego sekretarza, 23-letniego Stanisława Augusta Poniatowskiego, późniejszego króla Polski, z którym w grudniu tego samego roku nawiązała niebezpieczny romans. Owocem tego romansu była córka Anna Piotrowna. Po półrocznych rządach Piotra III, ona i jej zwolennicy (wojsko zbuntowane przeciw carowi ze względu na wcielanie przez niego do armii wzorów z armii pruskiej), dokonali zamachu stanu. Piotr III zginął zamordowany, a Katarzyna 9 lipca 1762 roku objęła władzę w Rosji. PLAN CARYCY KATARZYNY ... POLSKĘ ZGNĘBIĆ NA ZAWSZE Historia kołem się toczy, dla mądrych jest nauczycielką (szkołą) życia. Obyśmy należeli do tych Polaków mądrych przed szkodą. Rozmowa carycy Katarzyny z Nikitą Paninem, jej współpracownikiem, to historia, która kołem się toczy na naszych oczach. Opublikował ją Waldemar Łysiak, któremu zdaniem wielu „.. należy się tytuł narodowego wieszcza”. Oto jej treść: „- Widzisz pułkowniku, kiedyś mój pradziad opowiadał mojemu dziadkowi swoją rozmowę z Rosjaninem Paninem, który opowiedział mu swoje spotkanie z carycą Katarzyną. Mój prapradziad zadał mu podobne pytanie, właśnie Rosjaninowi, którego spotkał w Warszawie w 1763 roku. Panin, zaczął wtedy od zdania, które mego przodka zdumiało: Widzisz Panie Wilczurski. Naród, który jest niewolnikiem słów jest, najlepszym materiałem na niewolnictwo. Po chwili namysłu mówił dalej. Panie Wilczurski, Caryca Katarzyna wysyłając mnie na misję do Polski powiedziała, te oto słowa: "Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces, a wiesz dlaczego nienawidzę tego kraju? – Dlaczego Pani? Zapytał Panin. – Dlatego, że jestem kobietą i nienawidzę dziwek, które udają święte. Ja jestem prostytutką Panin, a to honor, gdy się jest do tego cesarzową. – I dlatego jeszcze Panin, że ze zdrajców robili oni zawsze bohaterów. – I dlatego jeszcze Panin, że nigdy nie chcieli się z nami zjednoczyć przeciw Rzymowi, a byli naszymi braćmi Słowianami, zdradzili nas Panin. – I dlatego Panin kiedyś zginą, unicestwią się sami!…” HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY Przede wszystkim pamiętać należy o tym, że Katarzyna była rodowitą Niemką. Urodziła się jako Sophie Auguste Friederike von Anhalt-Zerbst-Dornburg. Była żoną i następczynią na tronie (po zamachu stanu) cara Piotra III Fiodorowicza Romanowa. Który to “Rosjanin” był Niemcem i urodził się jako Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp. Nienawidził Rosji. I do końca życia nie nauczył się dobrze po rosyjsku. Tacy to “Rosjanie” ujarzmili nie tylko Rosję, ale i osłabioną fanatyzmem targowiczan Polskę. Upadek Polski zaczął się w XVI wieku. Rzeczpospolitą osłabił i doprowadził do upadku fanatyzm targowiczan sięgających po władzę, którzy na fali kontrreformacji najpierw dążyli do zdobycia, a następnie do utrzymania supremacji w państwie. Robili to za wszelką cenę, nawet kosztem polskiej racji stanu. Caryca Katarzyna II nie musiała “rozpijać” Polaków. Szlachta była rozpita jeszcze przed jej urodzeniem. Duży udział w tym mieli Żydzi. ŻYDZI O POWSTANIU STYCZNIOWYM “…w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic złego… skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patriotyzm i t. p. mrzonki, myślmy przede wszystkim o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tym, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta… W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materiałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad połową Europy. Ale naszym właściwym królestwem, naszą stolicą, naszym Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. kraj ten należy do nas, jest nasz…” Powstanie wywołano, aby zarazić Polaków rusofobią. “Wywołując powstanie, do którego czynimy przygotowania, spełniamy ten obowiązek w przekonaniu, iż dla stłumieniu naszego ruchu, Rosya nie tylko kraj zniszczy, ale nawet będzie zmuszoną wylać rzekę krwi polskiej; – ta zaś rzeka, stanie się na długie lata przeszkodą do wszelkiego kompromisu z najeźdźcami naszego kraju;” RASA PANÓW Porównajmy sobie dzisiejszą sytuację potulnego Nadłabia i Łużyc z sytuacją Polski. W Niemczech żyje dzisiaj 30% zgermanizowanych Słowian – to jest 24 miliony ludzi. Ponieważ nigdy nie wszczynali powstań mają bardzo fajnie, tylko, że ani ich język ani kultura już nie istnieją. Żyje im się gut! Super. Czują się do tego stopnia Niemcami że to oni, ci słowiańscy neofici „nakręcili” teorię o niemieckiej rasie panów i czystkę etniczną II Wojny Światowej, która kosztowała Słowian (Polskę i Rosję) 20 milionów istnień ludzkich, w tym w Polsce 6 milionów jej obywateli z 3 milionami polskich Żydów. Nie da się ukryć, że to najzdolniejsi ludzie w Niemczech i gorliwsi deutsche niż rdzenni Niemcy. Gdyby nie powstania w Polsce – Styczniowe czy Warszawskie nie byłoby dzisiaj Polski w ogóle, a tym bardziej języka polskiego. Kto wie czy istniałoby coś takiego jak pojęcie Narodu polskiego, bo to od polskich powstań zaczynają się narody w Europie w sensie wspólnot języka i kultury i dziejów. Przed 1770 rokiem nie było żadnych narodów i państw narodowych. Kto wie czy nie mielibyśmy bez Powstania Styczniowego do dzisiaj pańszczyzny? W końcu w Europie to dopiero od 150 lat nie ma niewolnictwa.. A jak nazwać "cichą śmierć" 25 tysięcy Polaków w Katyniu, cichymi strzałami w tył głowy ich bolszewickich i żydowskich oprawców? Ale o tej śmierci głośno w świecie. Tylko do dzisiaj nie wiadomo, czy tę zbrodnię popełnili "naziści", Niemcy, czy sowieckie NKWD ze swoją żydokomuną? Przeciętny obywatel w Moskwie pytany o sprawców tej zbrodni wymienia nazistów. W Warszawie o to samo pytany Polak uważa, że zbrodni w Katyniu dokonało NKWD. Który z historyków, przede wszystkim polskich. opublikował w swoich badaniach wspólne konferencje Gestapo z NKWD w Zakopanem, Krakowie i Lwowie przygotowujące Katyń? Według opinii prof. George'a Watson z Uniwersytetu w Cambridge decyzję o dokonaniu tej zbrodni podjęło Gestapo z NKWD na konferencji w Krakowie na podstawie tajnej umowy z 28 września 1939 roku, zobowiązującą III Rzeszę i ZSRR do wspólnego zwalczania wszelkich form polskiego oporu wobec okupacji. O losie polskich jeńców zadecydowała III Rzesza i ZSRR. Zbrodniarzami w Katyniu byli Hitler i Stalin! I tu wychodzi nieudolność dochodzenia do prawdy organu sprawiedliwości w czasie procesu w Norymberdze ! Na lawie oskarżonych znaleźli się tylko niemieccy zbrodniarze, a ławy bolszewicko - żydowskich oskarżonych zbrodniarzy były puste! W obronie tych bandytów - zbrodniarzy stanął w Norymberdze sowiecki prokurator. Gdyby Niemcy wygrały wojnę zapewne na owych ławach w Norymberdze znalazła by się żydokomuna. W czym była lepsza od katyńskiej, śmierć w milczeniu po 1945 roku w ubeckich kazamatach? Sprawcami ludobójstwa dokonanego na Polakach i Rosjanach, polskich i rosyjskich Żydach nie byli Słowianie z Niemiec tylko Niemcy. O Słowianach z Niemiec mordujących Polaków pisze niemiecka propaganda, czyli zakamuflowany faszystowski Werwolf, który działa nieustannie – także obecnie w Polsce. Jednym z powodów niepowodzenia Powstania Warszawskiego były fałszywe deklaracje pomocy ze strony rosyjskiej.(każdy zainteresowany tematem wie jak z rosyjskich samolotów zrzucano broń dla powstańców,- zrzucano ją z takiej wysokości, że prawie nic nie nadawało się do użytku!) Potem w propagandzie Sowieci dbali o to, żeby powstanie jak najdłużej się nie poddało, bo w ich interesie leżało to, żeby jak najwięcej podziemnych Polaków legło pod gruzami Warszawy, bo byliby dla nich zbyt wielkim zagrożeniem w powojennej Polsce. Dzieła dokończyli po wojnie! POLSKA OPOZYCJA TOTALNA - TEORETYCZNE PAŃSTWO PO - PSL 2007 - 2015 PAŃSTWO "PIS" 2015 Nie da się w całości i kompletnie wyniszczyć ducha Narodu Polskiego do czego zmierza sitwa totalnej opozycji w Polsce anno domini 2015 - 2017, posiłkując się deklaracją carycy Katarzyny II, tworząc de novo Konfederację Targowicką - bis. To jest niemożliwe. A już na pewno nie, mając Boga za swojego sprzymierzeńca… Jeśli komuś wydaje sie, że ta cała degeneracja nie odbije sie echem i nie trafi z powrotem do tych „fałszywych elit” to sie grubo myli. W myśl powiedzenia, kto mieczem wojuje od miecza ginie. Sami sprowadzą tę zarazę również na siebie i swoje dzieci, już dawno to zrobili. Więc ci „krzewiciele” tych zdegenerowanych idei będą sie taplać w swoich własnych brudach, aż w końcu… sami sie unicestwią. Swoją własną głupotą, pogardą, ignorancją, egoizmem, wszystkim tym co będą rozpowszechniać dookoła. Sami to zrobią, a na końcu dobije ich duch narodu, którego tak bardzo chcieli zniszczyć. Dzisiaj w 2017 roku widać to bardzo dokładnie. Jak ubecja, esbecja płacze nad swoimi bogactwami, które ma stracić. Niech płacze, i niech się lęka "zdrowego" strachu przed karą jaka ich niewątpliwie spotka za daleko posunięte działania zdrajców Narodu polskiego tych szetyniastych bandziorów z akcją "Widelec" i agenturą w tle. Tych głupków petrusowatych ze swoimi babami ulicznicami jandopodobnymi. Naród, to nie jest prywatny folwark, a już na pewno nie należy go traktować jak dojną krowę tak jak to robiły wcześniejsze rządy przez 8 lat. Czytałem internetowe wezwania, aby Tuska pozbawić obywatelstwa polskiego. Jego należy pozbawić nie obywatelstwa, ale wolności, za liczne przestępstwa poczynione przez niego w czasie owych ośmiu lat rządzenia jako szefa rządu. A targowiczanie, wszyscy bez wyjątku zawisną na szubienicy, jak ich protoplaści w 1794 roku. SZUBIENICE NA ULICACH WARSZAWY 9 maja 1794 roku przywódcy konfederacji targowickiej zostali publicznie powieszeni w Warszawie.
. 470 442 387 488 310 715 37 404

caryca katarzyna o polakach